Rozdział 1. Gdzieś w Trójmieście...

Uwaga!
Przed rozpoczęciem czytania zapraszam do Wstępu!
-----------------------------------------------------------------------------------------

Było piękne letnie przedpołudnie. Sandra obudzona przez ostre promienie słońca, lekką morską bryzę i ten całkiem przez nią lubiany, ale o poranku okrutnie nieznośny skrzek mew, zastanawiała się jakim cudem okno w jej pokoju w ogóle zostało otwarte. Rano woli przecież kiedy panuje ciemność i cisza.
Szybko jednak będąc jeszcze półprzytomną zdała sobie sprawę że to pewnie jej mama wychodząc do pracy otworzyła je w konkretnym celu. Wie że na wakacjach dziewczyna bardzo się rozleniwia i na pewno nic nie obudzi jej lepiej niż właśnie owe wspomniane ''morskie radości''. Chwilę później doszedł jeszcze potwierdzający dźwięk telefonu...

-Tak już wstałam mamo... Tak pójdę po chleb... i tuzin jajek... i wyrzucę śmieci. Dobrze... Tak... Już ścielę! Papa!- odpowiadała żeby tylko matka dała jej spokój, a gdy tak się stało natychmiast odłożyła komórkę i ułożyła się jeszcze do snu. Niestety nie umiała ponownie zasnąć.
Wtem kolejny krótki tym razem dźwięk. To Relka. W wiadomości pyta o której Sandra zamierza u niej być. Na zegarku dochodziła już tymczasem 11.

-No nie wiem... o 14...15?- zaproponowała gdyż skoro nie idą na dwór nie widziała powodu by przychodzić wcześniej.
-Zwariowałaś?! Wieczorem mamy gości nie pamiętasz? Muszę jeszcze z mamą poogarniać sprawy. Nie bądź później niż o 13 ok? -
-No dobra. Sorki... zapomniałam - zawstydziła się Sandra.

Faktycznie do Aurelii przyjeżdża dziś rodzina ze Szwecji. A właściwie przypływa. Obie wiedzą już o tym od dawna. No a skoro tak to trzeba się zbierać. Dziewczyna od razu pobiegła więc do łazienki. Najpierw szybki prysznic i zęby przy akompaniamencie swojej ulubionej piosenki. A potem ukochany t-shirt, shorty i do sklepu. Włosy lekko przesuszyła, ale nie do końca. Latem lubiła wychodzić z lekko wilgotnymi by pracę w naturalny sposób mogło dokończyć za nią słońce.
Po drodze musiała jeszcze zahaczyć o śmietnik, wyrzucić te nieszczęsne śmieci bo matka nie dałaby jej spokoju. Ale energii dodawała jej jak zawsze muzyka którą puszczała ze staromodnej Mp3-ójki. Nie lubiła bowiem tracić na to baterii ze swojego smartfona.

W Biedronce jak zawsze ruch nie mały, szczególnie teraz w sezonie. Ale co zrobić. Pieczywo kupić trzeba a i pare innych rzeczy też się przyda. W wakacje to ona jest przecież w tym domu odpowiedzialna za zakupy pierwszej potrzeby. Rodzice dają tylko listę i pieniądze.
Tak więc dla starszych razowy chleb a dla niej kilka ulubionych bułeczek. Do tego chudy twarożek, wędzony łosoś i drobny szczypiorek. A do popicia zimne mleko. Śniadanie idealne! Potem jeszcze włoszczyzna na zupę, trochę owoców, proszek do prania i piankę do golenia dla taty. No i te nieszczęsne jajka o których prawie zapomniała. Takie tam zwyczajne codzienne zakupy.
Tymczasem na dworze gorąco i Sandra zupełnie spontanicznie postanowiła kupić sobie jeszcze jakieś lody. A tak się akurat złożyło że w zamrażarce znalazła akurat te w kubeczku, w kształcie kuli. Te które z Relką tak bardzo lubiły. Nie mogła ich więc tam zostawić.
Jakiś czas później była już w domu. Na telewizję śniadaniową już za późno więc do kanapek włączyła sobie Youtuba. Nie znalazła jednak nic ciekawego, więc mimo że było dopiero wpół do pierwszej gdy tylko zjadła od razu postanowiła odwiedzić koleżankę.

Aurelia mieszkała kilkanaście drzwi dalej. Wystarczyło więc żeby Sandra wzięła w ręce lody i w domowych kapciach powędrowała do koleżanki. Ale kiedy zastukała w drzwi nikt jej niestety nie otworzył. Znając jednak dobrze swoją przyjaciółkę i wiedząc że ta na pewno jest teraz w domu sama, postanowiła po prostu wejść do środka. I słusznie bo Relka zajęta była właśnie jakąś intensywną rozmową telefoniczną...

-Ale ja potrzebuję tego internetu już teraz no! Na pewno nie ma żadnej możliwości by ktoś zjawił się jeszcze dziś? Za chwilę mamy gości i... Ehh. Dobrze zadzwonimy w poniedziałek, żegnam!- rozłączyła się krzycząc do słuchawki.
-Co się stało Relka?- zapytała Sandra widząc jej bardzo nieszczęśliwą minę.
-No wyobraź sobie net nam padł! Jak tylko włączyłam komputer coś było nie tak. Zadzwoniłam do mamy a ona kazała mi się skonsultować z serwisantem...-
-I co?-

-Przepraszam mama dzwoni- przerwała nagle na dźwięk telefonu.
-Tak rozmawiałam z nim-
-Kombinowaliśmy coś, resetowaliśmy router, coś tam kazał kliknąć, gdzieś się logować. Ale to nie pomogło. Powiedział że jest sobota i nic więcej zrobić nie mogą. Albo to problemy z ich strony i będą to naprawiać dopiero w tygodniu, albo nie wiem. Mamy się z nimi kontaktować w tej sprawie w poniedziałek-
-No ale jakie trudno, jakie ok?! Przecież Szwecja przyjeżdża, co my tu z nimi będziemy robić?!-
-No dobra a wieczorami jak już będzie za późno na spacery?!-
-No świetnie... Naprawią albo nie, a poza tym to jak ja teraz poszukam czegoś dla Martyny? Miałyśmy z Sandrą...-
-O nie! Wiesz przecież że nie lubię robić takich rzeczy na telefonie!-
-No dobra chyba nie mam innego wyjścia. Zapytam jej... No pa...- Relka odłożyła wreszcie komórkę, zwiesiła na chwilę głowę i westchnęła głęboko.

-Czyli co kaplica?-
-No niestety...-
-No to idziemy do mnie!- Sandra wiedziała już wszystko. Jak zwykle przejrzała przyjaciółkę na wylot.
-Właśnie cię miałam o to prosić! Sorki ale sama widzisz...- Aurelia rozłożyła ręce.
-No co ty nie martw się. U mnie też chata wolna. Nie ma znaczenia gdzie będziemy. A poza tym mam coś co na pewno cię pocieszy!- i w tym momencie Sandra uświadomiła koleżankę że oto przybyła z jej ulubionymi lodami.
-Kochana jesteś...- odpowiedziała wzruszona i zrezygnowana za razem nastolatka.

Parę minut później były już na tarasowej klatce. Zaskoczył je tam fakt że na błękitnym dotychczas horyzoncie wyraźnie rządziły teraz ciemne chmury.

-Chyba zbiera się na deszcz- stwierdziła Relka i w tym momencie cicho zamruczało.
-Albo raczej na burze!- Dodała Sandra.
-Jeszcze tego brakowało! Oby tylko Szwedzi byli bezpieczni...

Tak Aurelia nazywała swoją ojcowską rodzinę. Była ona bowiem pół Szwedką!
Po prostu pewnego razu pewien szwedzki marynarz zakochał się w polskiej kelnerce i tak już razem zostali. Zdecydowali się uwić swoje gniazdko w Polsce, gdyż w ten sposób on często wypływający w dalekie międzynarodowe trasy zostawiał ją chociaż w gronie najbliższych przyjaciół i rodziny. Mama Relki uważała Szwecję za piękny i bogaty kraj. Udało jej się nawet opanować nieco ich język, ale za nic w świecie by się tam nie wyprowadziła! W przeciwieństwie do wybranka jest domatorem, poza tym zdecydowanie bardziej woli rodzime plaże.
Tak więc Aurelia widzi ojca tylko kilka razy do roku. Ale jak już przyjedzie to i z miesiąc potrafi przesiedzieć. Tym razem jednak nie on a jego rodzina znajdowała się właśnie gdzieś na Bałtyckich falach. Kto wie może właśnie w objęciach tej burzy? Chodzi tu oczywiście o dziadków Aurelii i jej młodszej kuzynce. która się z nimi do Polski wybierała.
Obie były piękne. Długonogie blondynki o niebieskich oczach. Typowe skandynawskie modelki. Sandra zawsze im tego zazdrościła. Choć wszyscy jej powtarzali że nie ma czego. Może nie jest aż tak wysoka, ale niska też nie. Włosy ma wyjątkowo ciemne ale równie jasną karnację i podobno ładne zielone oczy. Ale nie chce jej się jakoś w to wierzyć. Zresztą nigdy specjalnie do swojego wyglądu wagi nie przywiązywała.
Tymczasem dziewczyny weszły wreszcie do mieszkania i niespokojna Relka od razu zadzwoniła do dziadka. Musiała się z nim porozumiewać po Szwedzku więc Sandra nie wiele z tego zrozumiała.

-No rzeczywiście. Oni są jeszcze przed tą burzą, ale mają ją już na radarach. Podobno chcą ją przeczekać więc do portu powinni dopłynąć późno w nocy, albo może nawet nad ranem. Przynieś łyżeczki do tych lodów, a ja dam znać mamie żeby monitorowała sytuacje.
-Ok- odpowiedziała Sandra i chwilę później obie się już nimi zajadały śmiejąc się i zapominając o wszystkich kłopotach w mgnieniu oka.

-Dobra to co zaczynamy?- Zapytała gospodyni kiedy w końcu plastikowe kubeczki po lodach wylądowały już w koszu.
-No tak najwyższa pora!- przytaknęła Aurelia i laptop został wreszcie odpalony.
Tymczasem za oknem wiatr nagle wzmógł się na tyle mocno że lekkie zasłony uniosły się wysoko do góry, a chwilę potem zawtórowało mu już na prawdę głośne burknięcie.
-Oho!- wykrzyknęły wspólnie.
Na dworze wciąż świeciło słońce, ale groźne chmury były już coraz bliżej. To nie mogło się skończyć inaczej jak załamaniem pogody. Póki co nadal było jednak niemiłosiernie duszno i wentylator chodził pełną parą.
Dlatego zanim dziewczyny na dobre zajęły się swoją pracą postanowiły jeszcze posprawdzać okna i parapety w obu mieszkaniach. Te nadmorskie wiatry mogą być naprawdę porywiste, lepiej ich nie lekceważyć! Potem jednak zabrały się wreszcie do roboty.

A chodziło o to że inna kuzynka Aurelii - Martyna z Olsztyna, wymarzyła sobie studia właśnie na Uniwersytecie Gdańskim. Chce się przeprowadzić do Trójmiasta razem z chłopakiem i z tego tytułu szukają tutaj jakiegoś niedrogiego lokum na wynajem. Obie dziewczyny zgodziły się im pomóc i dziś właśnie umówiły się na kolejne przeszukiwanie internetu w tej sprawie. W końcu znały te okolice jak własną kieszeń.
W ciągu kolejnej godziny przewertowały wiele ogłoszeń, także w samych Falowcach i nagle...

"3 pokoje - atrakcyjna cena- Gdańsk-Przymorze!''

-Trzy pokoje to może za dużo ale kliknijmy... Mieszkanie w Falowcu z widokiem na morze, ostatnie piętro... Sandra nie chce nic mówić ale te zdjęcia wyglądają dziwnie znajomo...- Zaniepokoiła się Relka.
-Wiesz coś o tym?- dopytała nie słysząc żadnej reakcji.
-Too nie możliwe....- Odpowiedziała w końcu zaskoczona tym widokiem brunetka.
Bo tak, dziewczyny oglądały właśnie ogłoszenie wynajmu jej własnego mieszkania!
-Nie wiem może to jakaś pomyłka?! Może ktoś sobie żarty robi?! Musisz to koniecznie pokazać rodzicom!
-Masz racje, tak...- odpowiedziała Sandra i jak na zawołanie w drzwiach stanęła właśnie przemoczona mama.

-O boshe... Cześć dziewczynki! Nawet nie wiecie jak teraz leje! Masakra jakaś...- poskarżyła się zaglądając do środka.
-To nie miałaś parasola, ciociu?- Relka zwracała się w ten sposób do rodziców Sandry i na odwrót.
-No miałam, miałam, ale...- i w tym momencie pochwaliła się jego resztkami.
-Tak własnie teraz wieje! Dobrze że jesteście w domu!- dodała.
-A tata?- Sandra zerwała się z krzesła.
-Spokojnie z tego co wiem ma teraz jakieś spotkanie. Nie martw się- powiedziała ściągając buty w przedpokoju.

Brunetka zamilkła na chwilę, ale wcale nie była spokojniejsza. Bardzo nie chciała zadawać tego pytania, bo czuła gdzieś w sobie że odpowiedź mamy nie będzie taka jaką by chciała usłyszeć.
Musiała to jednak zrobić. Odruchowo spojrzała jeszcze za siebie, na przyjaciółkę która dała jej wyraźny sygnał zachęty. Nie miała więc już innego wyjścia.

-Mamo...-
-No co tam córeczko?-
-No bo... Szukałyśmy dzisiaj z Relką ogłoszeń dla Martyny. No wiesz jej kuzynki. Chodzi o mieszkania na wynajęcia...-
-DO wynajęcia. I... co?- w tym tonie można było wyczuć nutkę niepewności.
-DO wynajęcia- powtórzyła brunetka -No bo... ktoś chyba sobie zrobił z nas żarty i dał nasze mieszkanie. To znaczy ogłoszenie. Tam są zdjęcia i opis i w ogóle wszystko się zgadza. Chodź sama zobaczysz!

Na chwile zapadła cisza. Sandra spojrzała jeszcze na Aurelię ale i ta nie wiedziała jak się teraz zachować.
-No to już wiesz- skwitowała krótko kobieta i ruszyła w stronę łazienki.
-Ale co wiem?!- zapytała już bardzo niespokojna, a wręcz zdenerwowana nastolatka.
-Potem porozmawiamy- odpowiedziała mama zamykając za sobą drzwi.
-To ja już może lepiej pójdę. Moja mama pewnie też już wróciła.
-Nie no Relka nie zostawiaj mnie teraz!- powiedziała łapiąc ją za ręce.
-Kochanie teraz to ty musisz poważnie pogadać z rodzicami. Nic tu po mnie. Ja mam od dzisiaj co prawda gości, ale dla ciebie jestem o każdej porze dnia i nocy. Pisz jak tylko coś będziesz wiedzieć!-
-No ok...- odpowiedziała Sandra patrząc jej głęboko w oczy. Przez chwilę stały tak i milczały. Potem uściskały się i dziewczyna zamknęła za nią drzwi, by od razu skierować pierwsze kroki do łazienki.

-Mamo otwórz!- krzyknęła, ale za drzwiami słychać było tylko strumienie wody. Pewnie brała prysznic.
Brunetka nigdzie nie mogąc znaleźć sobie miejsca, postanowiła zadzwonić do ojca, żeby może on coś wyjaśnił. Ale ten jak zwykle nie odbierał. Niedługo potem drzwi od łazienki otworzyły się jednak i kobieta ubrana w szlafrok i ręcznikowy turban na głowie udała się w kierunku swojej sypialni.

-Och jak przyjemnie jest wziąć gorący prysznic po takiej ulewie- powiedziała wesoło, wyciągając z komody świeżą bieliznę.
Sandra usiadła tymczasem obok na jej łóżku, ale ani na chwilę nie dała zbić się z tropu.
-Mamo to powiesz mi wreszcie o co chodzi?!- prychnęła tracąc już cierpliwość.
Czterdziestolatka miała nadzieję że jej córka zapomniała już o temacie, ale niestety...
-Dobrze powiem ci, ale razem z tatą. Jak wróci- dodała nie odwracając się nawet, aby ta przypadkiem nie wyczytała czegoś z jej twarzy.
-Ale dlaczego jak tata wróci? Macie przede mną jakieś tajemnice do cholery?!-
-Jak ty się wyrażasz dziecko!- To już się kobiecie nie spodobało.
-Natychmiast do swojego pokoju! Muszę się ubrać!- oburzyła się wskazując nastolatce wyjście.
-No i dobrze! Fajnie że sobie o wszystkim w domu mówimy!- Sandra dodała tylko z niesmakiem i pobiegła do siebie.

W domu nie raz przerabiała gadki w stylu nie przeklinamy bo nie musimy. Jesteśmy za to szczerzy, otwarci i wszystko sobie mówimy bo to ważne. Takie pitu pitu ale gdy przychodzi co do czego, gdy starsi się wkurzą na siebie nawzajem czy innych, to nie takie słowa padają. Aczkolwiek nigdy w jej bezpośredniej obecności. Ale to? Myślała że są z nią szczerzy. Szczególnie w tak ważnych sprawach. I w ogóle o co tutaj chodzi? Dlaczego chcą wynająć to mieszkanie? Jej dom?!



Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj.
    Ten rozdział ogólnie jest w porządku tylko zwróciłbym uwagę na interpunkcję czyli przecinki przed "że" oraz przed "który" "o którym".
    Zmieniłbym kolejność wyrazów w tym zdaniu: "W wakacje to ona jest przecież w tym domu odpowiedzialna" na "W wakacje to ona w tym domu jest odpowiedzialna za zakupy..."
    To zdanie "Chodzi tu oczywiście o dziadków Aurelii i jej młodszej kuzynce." powinno wygladać tak: Chodzi tu oczywiście o dziadków Aurelii i o jej młodszą kuzynkę."
    A tu brakuje cudzysłowia:
    W domu nie raz przerabiała gadki w stylu nie przeklinamy bo nie musimy. Jesteśmy za to szczerzy, otwarci i wszystko sobie mówimy bo to ważne. Takie pitu pitu
    Z cudzysłowiemz dwukropkiem i z myślnikami:
    W domu nie raz przerabiała gadki w stylu: "nie przeklinamy bo nie musimy. Jesteśmy za to szczerzy, otwarci i wszystko sobie mówimy bo to ważne" - takie "pitu pitu", ale(...)

    Także ogólnie jest ok ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 2. Trudna rozmowa

Wstęp